sobota, 25 lutego 2017

Morus

Pokazałam mojego bloga córce i bardzo ją rozbawiła nazwa Morus dla bloga kulinarnego. No cóż, trudno jest wymyślić nazwę a nawet jak się to uda, to się okazuje, że jest już zajęta. Nazwa powinna jakoś nawiązywać do treści ale zaczynając pisać nie wiedziałam jeszcze dokładnie o czym będę pisała. Na razie wychodzi, że to blog kulinarny ale kto wie co będzie potem.  Ponieważ w naszej rodzinie Morus był bardzo ważny, więc to chyba nic złego nazwać bloga jego imieniem. Na zdjęciu nagłówkowym jest już starym psem ale nadal bardzo pięknym.
Należał do dziadków mojego męża. Był psem łańcuchowym i mieszkał w budzie. Wtedy było to jeszcze dozwolone. Oczywiście buda była solidnie zrobiona przez Dziadka a w środku był siennik.
Wieczorem Dziadek spuszczał Morusa z łańcucha i pies mógł się wybiegać. Babcia z kolei dbała, żeby micha była dobrze zaopatrzona.

  Pomimo pokaźnych rozmiarów i groźnego wyglądu, w stosunku do nas był uosobieniem łagodności. Chociaż niestety był również mordercą kur i królików oraz pogromcą kotów. Dopiero na starość nieco złagodniał i zaprzyjaźnił się nawet z kotką, którą w młodości usiłował zjeść.





 Na zdjęciach wydać też naszego Dzikusa dla którego Morus był prawdziwym mentorem. Polubili się od pierwszego wejrzenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz