
Jest to już dość stara maszyna i nigdy nie nauczyłam się na niej porządnie szyć. Ostatnio ją naoliwiłam i naprawiłam pokruszone ze starości trzymaki do szpulek. Torba z maszyną w środku okazała się niezłą atrakcją dla mojego kota.

Szycie na maszynie jest przyjemne ale zawsze mnie wkurzały te wszystkie czynności przed i po. Wyciąganie z szafy i z torby, rozkładanie, próbki czy ścieg odpowiedni, potem chwila szycia i trzeba wszystko składać. Często wolałam coś zrobić ręcznie niż się bawić z tym całym majdanem. No i powodu braku praktyki moje szycie wciąż pozostawia wiele do życzenia.
Na szczęście ścierki to nie suknia balowa i wszystko poszło gładko. Dziś pozawiązywałam końce nitek, wyprułam fastrygi i ściereczki gotowe.
Sylwunio prezentuje się bardzo dostojnie.
OdpowiedzUsuń